#oczami Amy#
Po tym jak Perrie
powiedziała, że mnie nie zostawią zrobiło mi się jakoś tak
milej na sercu. Pierwszy raz od dłuższego czasu miałam
wrażenie, że jestem potrzebna. Pomimo tego, że starałam się być
chamska i odsunąć ich od siebie, oni chcą mi pomóc. Siedziałam i
patrzyłam tępo w przód, kiedy dotknęłam kieszeni, w której coś
było. Sięgnęłam po to. Była to karteczka.
- Boże!- krzyknęłam i wyciągam papierek z kieszeni
- Co się stało?- zapytała Danielle i weszła z Andym na rękach
- Muszę... ich zidentyfikować... ich ciała..- i znowu wpadłam w płacz
- Spokojnie. Pojadę z tobą chcesz?- Niall spytał się i mnie przytulił.
- Możesz?- spytałam i przytuliłam go mocniej
- Oczywiście.- odpowiedział
- My zostaniemy z dziećmi i spróbujemy dodzwonić się do Dark'a- odezwał się Harry
Blondyn chwycił moją rękę i zaprowadził mnie do auta. Otworzył drzwi, poczekał aż wsiądę, a następnie zamknął je delikatnie. Wsiadł za kierownice i spojrzał na mnie.
- Mogę zobaczyć adres?- zapytał wskazując na kartkę, którą trzymałam w dłoni.
- Dziękuję- szepnęłam podając mu zwitek papieru
Niall nic nie odpowiedział. Po przeczytaniu adresu odpalił silnik i ruszył. Całą drogę przejechaliśmy w ciszy. Pomimo tego, że moje serce krwawiło z moich oczu nie popłynęły łzy. Po jakiś 15 minutach byliśmy już pod prosektorium. Spojrzałam na wielki szary budynek i nie wytrzymałam, zaczęłam płakać jak małe dziecko. Jak by tego było mało zaczęłam się trząść.
- Amy spokojnie jestem z tobą.- rzekł Horan i mnie przytulił.
Następnie wysiadł z auta, podszedł od mojej strony i pomógł mi wysiąść. Zaraz po tym jak zamknął samochód ponownie mnie przytulił. Wiem, że nie powinnam tego robić, chociażby ze względu na ten pocałunek, który gdzieś tam siedział mi w głowie. Jednak w takich okolicznościach cieszyłam się, że ktoś jest ze mną, że nie zostałam z tym wszystkim sama. Weszliśmy do środka.
- O pani Mayson, jeszcze chwila i byśmy sobie poszli.- rzekł komisarz Bruckner.
- Dobrze. Zaraz przejdziemy do kostnicy, ale najpierw chciałbym się dowiedzieć kim jesteś. Jeśli nie jesteś nikim z rodziny musisz tu zaczekać chłopcze.- rzekł wskazując na Niall'a
- Jestem jej chłopakiem i wchodzę z nią!- blondyn podniósł głos i mnie przytulił
- Czy to prawda Pani Mayson?- spytał komisarz Thomson patrząc na mnie
Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Wiedziałam, że to nie prawda, ale jeśli bym zaprzeczyła musiałabym wchodzić tam sama, a tego nie chciałam. Aby mieć więc wsparcie w Niall'u skinęłam głową i przytuliłam mocno blondyna. Komisarze wzruszyli ramionami, spojrzeli na siebie i kazali podążać za nimi. Przeszliśmy przez wielkie żelazne drzwi. Temperatura jaka panowała w tym pomieszczeniu była znacznie niższa niż w poprzednim. Mężczyźni podeszli do jakiegoś gościa w białym fartuch. Zaczęli szeptać mu coś na ucho.
- Witam. Jestem lekarzem sądowym, nazywam się Tom Drak. Które z państwa będzie dokonywać identyfikacji zwłok?- powiedział z uśmiechem na ustach.
Przez moje ciało przeszły dreszcze. Horan spojrzał na mnie.
- Moja dziewczyna będzie identyfikowała. Możemy już zaczynać? To dla niej bardzo trudne i chciałbym aby miała to za sobą.- rzekł blondyn
- Dobrze. Proszę podejść do drzwiczek z numerem 152.- odpowiedział i spojrzał na mnie.
Niall nie wypuszczając mnie ze swoich objęć podszedł do wyznaczonego miejsca. Lekarz podszedł i otworzył drzwiczki nr 152 i 154. Po chwili wysunął dwie prycze, na których leżały ciała nakryte białymi materiałami. Ten widok spowodował powrót drgawek. Komisarze podeszli bliżej.
- Dzwonili do mnie z laboratorium, w którym sprawdzali samochód ofiar. Prawdopodobnie ktoś uszkodził hamulce. Linki hamulcowe były przecięte. Kierowca próbował zatrzymać auto jednak uniemożliwiło mu to brak hamulców.- powiedział jeden z komisarzy.
- Także po rozpoznaniu ciał będziemy musieli wszcząć dochodzenie, aby dowiedzieć się komu zależało na śmierci tych osób.- rzekł drugi.
- Panowie proszę zacznijmy już identyfikacje.- wtrącił się Niall, kiedy mocniej zacisnęłam dłonie na jego przedramieniu.
- Oczywiście.- odpowiedział lekarz i odsłonił materiały z ciał.
Kiedy spojrzałam na prycze, na których znajdowały się ciała moich rodziców, zaczęłam się trząść i płakać. Podeszłam do ciała mamy i dotknęłam dłonią jej zimnego policzka.
- Mamo!- krzyknęłam przez łzy.
- Czy potwierdza pani, że na tych pryczach znajdują się ciała pani rodziców?- zapytał policjant
- Nie kurwa! Do obcej baby krzyczę mamo dla zabawy!- wydarłam się
- Proszę o zachowanie spokoju.- wtrącił się drugi z komisarzy
- Zachowanie spokoju? Walnij się w łeb pojebie. Mam dziewiętnaście lat, szkołę i dwójkę małych dzieci do wychowania. Nie mam nikogo oprócz przyjaciół rozumie pan to?- krzyczałam wściekła wymachując przy tym rękami.
- Jeżeli się pani nie uspokoi będziemy zmuszeni zabrać panią na posterunek.- rzekł Thomas
- Amy kochanie proszę cię choć wracamy do domu, do dzieci.- powiedział Niall tuląc mnie
- Ma pan kurwa szczęście, że w domu czekają dzieciaki, bo gdyby nie ten fakt miałabym w dupie to czy mnie zamkniecie czy nie.- krzyknęłam i wyszłam z pomieszczenia.
Szybkim krokiem, ocierając po drodze łzy spływające po moich policzkach, podeszłam do samochodu. Zaraz za mną przyszedł Niall. Podszedł do mnie i przytulił mnie mocno.
- Amy ja przepraszam, że nakłamałem, ale inaczej by mnie nie wpuścili...- zaczął.
- Posłuchaj nie ma o czym mówić, a teraz proszę zawieź mnie szybko do jakiegoś sklepu, bo jak sobie nie zapale to chyba wybuchnę.- powiedziałam przerywając mu.
- Gdzieś w schowku powinny być fajki Malik'a. Chowa je u mnie w aucie, bo Perrie myśli, że rzucił.- odpowiedział i zaczął szukać, a po chwili wyciągnął paczkę papierosów.
Szybko wzięłam jednego i zaciągnęłam się kojącą nikotyną. Spojrzałam na Horana.
- Ja też obiecałam, że rzucę... obiecałam rodzicom.- rzekłam i otarłam kolejną łzę.
- Amy spójrz na mnie. Damy radę. Rozumiesz? Pomożemy ci.- powiedział.
- A teraz wsiadaj wracamy do domu.- dodał i otworzył mi drzwi.
Po 20 minutach byliśmy pod domem. W czasie drogi spaliłam 2 fajki. Ręce cały czas mi drgały. Weszliśmy do domu. Wszyscy siedzieli w salonie.
- Gdzie dzieci?- zapytałam przerażona
- Spokojnie śpią na górze. A jak tam na identyfikacji?- zapytała Dan
- Dasz radę?- spytał Niall i położył mi rękę na ramieniu.
- Dam. To byli moi rodzice.- powiedziałam wypuszczając powietrze z płuc
- Kochanie. Pomożemy ci pamiętaj. Dark już tu jedzie, wie o wszystkim.- rzekła Pezz
- Perrie tobie to łatwo powiedzieć. Ja zostałam sama z dwójką dzieci, bez żadnej rodziny, bez wsparcia finansowego, bez ukończonej szkoły. - powiedziałam i usiadłam na kanapie
- Amy dasz radę. Nie znam drugiej tak silniej i zdecydowanej dziewczyny jak ty. Poza tym pomogę ci przy dzieciach, skończysz szkołę, a o finanse się na razie się martw.- rzekł Dark, który wszedł do salonu i od razu mnie przytulił.
- Dzwoniłam do ciebie, ale odzywała się poczta.- rzekłam tuląc go
- Przepraszam cię skarbie. Bateria mi siadła, a ja nie zważyłem. Wybacz, że nie było mnie kiedy mnie potrzebowałaś.- odpowiedział
- Nic się nie stało. Nie byłam sama.- rzekłam i spojrzałam na pozostałych.
- Amy!-usłyszałam krzyk mojej siostry.
Szybko poderwałam się z miejsca i pobiegłam do pokoju Liam'a. Emma siedziała na łóżku.
- Co się stało kochanie?- zapytałam i usiadłam obok niej
- Gdzie mama?- zapytała przytulając mnie, a ja spojrzałam z przerażeniem w stronę reszty. Wiedziałam, że na pewno o to zapyta, ale nie spodziewałam się, ze tak szybko.
- Kotku, mamusia i tatuś musieli iść się zająć aniołkami w niebie... zaczęłam
- A kiedy wrócą?- przerwała mi
- Miśku... oni nie wrócą, bo w niebie jest bardzo dużo małych aniołków.- odpowiedziałam
- A my? Przecież też jesteśmy mali?- kontynuowała
- Tak masz racje skarbie. Z wami zostali wujkowie, ciocie, ja i oczywiście Dark- rzekłam
- Ale ty mnie nie zostawisz, prawda?- zapytała i znów się wtuliła
- Nie zostawię cię, ani Andy'iego skarbie.- pocałowałam ją w czoło i położyłam obok niej na łóżku.
- Boże!- krzyknęłam i wyciągam papierek z kieszeni
- Co się stało?- zapytała Danielle i weszła z Andym na rękach
- Muszę... ich zidentyfikować... ich ciała..- i znowu wpadłam w płacz
- Spokojnie. Pojadę z tobą chcesz?- Niall spytał się i mnie przytulił.
- Możesz?- spytałam i przytuliłam go mocniej
- Oczywiście.- odpowiedział
- My zostaniemy z dziećmi i spróbujemy dodzwonić się do Dark'a- odezwał się Harry
Blondyn chwycił moją rękę i zaprowadził mnie do auta. Otworzył drzwi, poczekał aż wsiądę, a następnie zamknął je delikatnie. Wsiadł za kierownice i spojrzał na mnie.
- Mogę zobaczyć adres?- zapytał wskazując na kartkę, którą trzymałam w dłoni.
- Dziękuję- szepnęłam podając mu zwitek papieru
Niall nic nie odpowiedział. Po przeczytaniu adresu odpalił silnik i ruszył. Całą drogę przejechaliśmy w ciszy. Pomimo tego, że moje serce krwawiło z moich oczu nie popłynęły łzy. Po jakiś 15 minutach byliśmy już pod prosektorium. Spojrzałam na wielki szary budynek i nie wytrzymałam, zaczęłam płakać jak małe dziecko. Jak by tego było mało zaczęłam się trząść.
- Amy spokojnie jestem z tobą.- rzekł Horan i mnie przytulił.
Następnie wysiadł z auta, podszedł od mojej strony i pomógł mi wysiąść. Zaraz po tym jak zamknął samochód ponownie mnie przytulił. Wiem, że nie powinnam tego robić, chociażby ze względu na ten pocałunek, który gdzieś tam siedział mi w głowie. Jednak w takich okolicznościach cieszyłam się, że ktoś jest ze mną, że nie zostałam z tym wszystkim sama. Weszliśmy do środka.
- O pani Mayson, jeszcze chwila i byśmy sobie poszli.- rzekł komisarz Bruckner.
- Dobrze. Zaraz przejdziemy do kostnicy, ale najpierw chciałbym się dowiedzieć kim jesteś. Jeśli nie jesteś nikim z rodziny musisz tu zaczekać chłopcze.- rzekł wskazując na Niall'a
- Jestem jej chłopakiem i wchodzę z nią!- blondyn podniósł głos i mnie przytulił
- Czy to prawda Pani Mayson?- spytał komisarz Thomson patrząc na mnie
Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Wiedziałam, że to nie prawda, ale jeśli bym zaprzeczyła musiałabym wchodzić tam sama, a tego nie chciałam. Aby mieć więc wsparcie w Niall'u skinęłam głową i przytuliłam mocno blondyna. Komisarze wzruszyli ramionami, spojrzeli na siebie i kazali podążać za nimi. Przeszliśmy przez wielkie żelazne drzwi. Temperatura jaka panowała w tym pomieszczeniu była znacznie niższa niż w poprzednim. Mężczyźni podeszli do jakiegoś gościa w białym fartuch. Zaczęli szeptać mu coś na ucho.
- Witam. Jestem lekarzem sądowym, nazywam się Tom Drak. Które z państwa będzie dokonywać identyfikacji zwłok?- powiedział z uśmiechem na ustach.
Przez moje ciało przeszły dreszcze. Horan spojrzał na mnie.
- Moja dziewczyna będzie identyfikowała. Możemy już zaczynać? To dla niej bardzo trudne i chciałbym aby miała to za sobą.- rzekł blondyn
- Dobrze. Proszę podejść do drzwiczek z numerem 152.- odpowiedział i spojrzał na mnie.
Niall nie wypuszczając mnie ze swoich objęć podszedł do wyznaczonego miejsca. Lekarz podszedł i otworzył drzwiczki nr 152 i 154. Po chwili wysunął dwie prycze, na których leżały ciała nakryte białymi materiałami. Ten widok spowodował powrót drgawek. Komisarze podeszli bliżej.
- Dzwonili do mnie z laboratorium, w którym sprawdzali samochód ofiar. Prawdopodobnie ktoś uszkodził hamulce. Linki hamulcowe były przecięte. Kierowca próbował zatrzymać auto jednak uniemożliwiło mu to brak hamulców.- powiedział jeden z komisarzy.
- Także po rozpoznaniu ciał będziemy musieli wszcząć dochodzenie, aby dowiedzieć się komu zależało na śmierci tych osób.- rzekł drugi.
- Panowie proszę zacznijmy już identyfikacje.- wtrącił się Niall, kiedy mocniej zacisnęłam dłonie na jego przedramieniu.
- Oczywiście.- odpowiedział lekarz i odsłonił materiały z ciał.
Kiedy spojrzałam na prycze, na których znajdowały się ciała moich rodziców, zaczęłam się trząść i płakać. Podeszłam do ciała mamy i dotknęłam dłonią jej zimnego policzka.
- Mamo!- krzyknęłam przez łzy.
- Czy potwierdza pani, że na tych pryczach znajdują się ciała pani rodziców?- zapytał policjant
- Nie kurwa! Do obcej baby krzyczę mamo dla zabawy!- wydarłam się
- Proszę o zachowanie spokoju.- wtrącił się drugi z komisarzy
- Zachowanie spokoju? Walnij się w łeb pojebie. Mam dziewiętnaście lat, szkołę i dwójkę małych dzieci do wychowania. Nie mam nikogo oprócz przyjaciół rozumie pan to?- krzyczałam wściekła wymachując przy tym rękami.
- Jeżeli się pani nie uspokoi będziemy zmuszeni zabrać panią na posterunek.- rzekł Thomas
- Amy kochanie proszę cię choć wracamy do domu, do dzieci.- powiedział Niall tuląc mnie
- Ma pan kurwa szczęście, że w domu czekają dzieciaki, bo gdyby nie ten fakt miałabym w dupie to czy mnie zamkniecie czy nie.- krzyknęłam i wyszłam z pomieszczenia.
Szybkim krokiem, ocierając po drodze łzy spływające po moich policzkach, podeszłam do samochodu. Zaraz za mną przyszedł Niall. Podszedł do mnie i przytulił mnie mocno.
- Amy ja przepraszam, że nakłamałem, ale inaczej by mnie nie wpuścili...- zaczął.
- Posłuchaj nie ma o czym mówić, a teraz proszę zawieź mnie szybko do jakiegoś sklepu, bo jak sobie nie zapale to chyba wybuchnę.- powiedziałam przerywając mu.
- Gdzieś w schowku powinny być fajki Malik'a. Chowa je u mnie w aucie, bo Perrie myśli, że rzucił.- odpowiedział i zaczął szukać, a po chwili wyciągnął paczkę papierosów.
Szybko wzięłam jednego i zaciągnęłam się kojącą nikotyną. Spojrzałam na Horana.
- Ja też obiecałam, że rzucę... obiecałam rodzicom.- rzekłam i otarłam kolejną łzę.
- Amy spójrz na mnie. Damy radę. Rozumiesz? Pomożemy ci.- powiedział.
- A teraz wsiadaj wracamy do domu.- dodał i otworzył mi drzwi.
Po 20 minutach byliśmy pod domem. W czasie drogi spaliłam 2 fajki. Ręce cały czas mi drgały. Weszliśmy do domu. Wszyscy siedzieli w salonie.
- Gdzie dzieci?- zapytałam przerażona
- Spokojnie śpią na górze. A jak tam na identyfikacji?- zapytała Dan
- Dasz radę?- spytał Niall i położył mi rękę na ramieniu.
- Dam. To byli moi rodzice.- powiedziałam wypuszczając powietrze z płuc
- Kochanie. Pomożemy ci pamiętaj. Dark już tu jedzie, wie o wszystkim.- rzekła Pezz
- Perrie tobie to łatwo powiedzieć. Ja zostałam sama z dwójką dzieci, bez żadnej rodziny, bez wsparcia finansowego, bez ukończonej szkoły. - powiedziałam i usiadłam na kanapie
- Amy dasz radę. Nie znam drugiej tak silniej i zdecydowanej dziewczyny jak ty. Poza tym pomogę ci przy dzieciach, skończysz szkołę, a o finanse się na razie się martw.- rzekł Dark, który wszedł do salonu i od razu mnie przytulił.
- Dzwoniłam do ciebie, ale odzywała się poczta.- rzekłam tuląc go
- Przepraszam cię skarbie. Bateria mi siadła, a ja nie zważyłem. Wybacz, że nie było mnie kiedy mnie potrzebowałaś.- odpowiedział
- Nic się nie stało. Nie byłam sama.- rzekłam i spojrzałam na pozostałych.
- Amy!-usłyszałam krzyk mojej siostry.
Szybko poderwałam się z miejsca i pobiegłam do pokoju Liam'a. Emma siedziała na łóżku.
- Co się stało kochanie?- zapytałam i usiadłam obok niej
- Gdzie mama?- zapytała przytulając mnie, a ja spojrzałam z przerażeniem w stronę reszty. Wiedziałam, że na pewno o to zapyta, ale nie spodziewałam się, ze tak szybko.
- Kotku, mamusia i tatuś musieli iść się zająć aniołkami w niebie... zaczęłam
- A kiedy wrócą?- przerwała mi
- Miśku... oni nie wrócą, bo w niebie jest bardzo dużo małych aniołków.- odpowiedziałam
- A my? Przecież też jesteśmy mali?- kontynuowała
- Tak masz racje skarbie. Z wami zostali wujkowie, ciocie, ja i oczywiście Dark- rzekłam
- Ale ty mnie nie zostawisz, prawda?- zapytała i znów się wtuliła
- Nie zostawię cię, ani Andy'iego skarbie.- pocałowałam ją w czoło i położyłam obok niej na łóżku.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ---> ZOSTAW KOMENTARZ
Witam serdecznie miśki. Dałam radę i rozdział 26 jest dzisiaj:) Dziękuję serdecznie za komentarze i miłe słowa♥ Kolejny rozdział przewiduję na piątek:D
Świetny :**
OdpowiedzUsuńBoże moje życzenie się spełniło:D
OdpowiedzUsuńI co tu napisać? Rozdział cudowny jak zwykle:)
Teraz tylko czekać do piątku<3
Pozdrawiam:) IdealnieNieidealna
świetny :))
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Zapraszam na nowy post:
http://weera-wera.blogspot.com/
Gratuluję weny! ;) Świetnie piszesz. Zaazdroszczę Ci! ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny. Sama się aż popłakałam
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. *.*
OdpowiedzUsuńobserwujemy ?
http://maj-krejzi-lajf.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji na moim blogu:directionoverload.blogspot.com
OdpowiedzUsuń