niedziela, 21 kwietnia 2013

22.


Tego dnia wstałam w fatalnym nastroju. Spojrzałam na kalendarz, w którym widniała data 11 września. Najgorsza data jaka może być. Po moim policzku popłynęła łza. Chociaż najchętniej zostałabym dzisiaj w domu, postanowiłam jednak iść do szkoły. Zgarnęłam przygotowane ubrania i udałam się do łazienki. Po 5 minutowym prysznicu ubrałam się w czarne jeansy i tego samego koloru bluzkę z białym dużym napisem ''death''. Dziś zdecydowałam się rozpuścić włosy oraz darować sobie makijaż. Następnie jak zwykle wzięłam z pokoju torbę i telefon, po czym udałam się na dół. Dark siedział już w kuchni z moją mamą.
- Cześć- powiedziałam po przekroczeniu progu pomieszczenia
- Jedz śniadanie i wychodzimy- rzekł przyjaciel tuląc mnie
Nic nie odpowiedziałam tylko zabrałam się za konsumowanie. Jakieś 10 minut później wychodziliśmy z domu. Na skrzyżowaniu stali już chłopaki. Harry machał nam z daleka.
- Hej!- krzyknęli wszyscy oprócz Niall'a
- Siema.- odpowiedział Dark
Ja się nie odzywałam. Liam i Zayn widząc moją skwaszoną minę szturchnęli Lou.
- To co dzisiaj piątek, więc impreza?- zapytał z uśmiechem
- NIE!- wydarłam się.
- Ale Amy to nie jest zły pomysł.- wtrącił się Dark
- Nie jest zły pomysł? Kurwa człowieku dzisiaj jest 11 wrzesień już zapomniałeś? Wystarczyły dwa pieprzone lata aby wymazać z pamięci jego i chwilę z nim spędzane? Jeśli chcesz to idź sobie na imprezę palancie, ale nie próbuj do tego namawiać mnie!- krzyczałam i płakałam.
- Amy ja przepraszam... rzeczywiście zapomniałem...- jąkał się Dark i mnie przytulił.
- Skoro dla ciebie jakaś tam pieprzona impreza jest ważniejsza to nie będę cię zatrzymywać. Wiesz idę dzisiaj do szkoły tylko z twojego powodu. Najchętniej siedziałabym teraz w domu słuchając jakiejś smutnej muzyki,oglądała stare zdjęcia i filmy z czasów kiedy on jeszcze był i wpierdalała tonami lody czekoladowe. Jednak obiecałam ci, że nie będę zarywać szkoły, że ją skończę. Pomimo wielkiego bólu w sercu i przeświadczenia, że i tak nie będę w stanie słuchać tego wszystkiego o czym będą pierdolić nauczyciele, bo myślami będę całkiem gdzie indziej, ubrałam się rano, zjadłam śniadanie i zapierdalam jak głupia do budy!- krzyknęłam po czym go odepchnęłam.
- Młoda ja cię do niczego nie zmuszam. Jeśli nie chcesz to nie idź dzisiaj do szkoły, chłopaki powiedzą ci co było na zajęciach. Poza tym jak mogłaś myśleć, że impreza jest ważniejsza.? Dobrze przyznaję się, że zapomniałem, ale w moim sercu cały czas jest ból. Nie mogę sobie darować, że to spotkało akurat jego.- powiedział jak zaczęłam się oddalać
Zayn, Liam, Lou, Niall i Harry patrzyli na nas jak na jakiś kosmitów. Pewnie nic nie rozumieli z naszych konwersacji. Spojrzałam zapłakanym wzrokiem na kumpla i podbiegłam do niego.
- Przepraszam cię. Jak mogłam w ogóle tak pomyśleć.- rzekłam i wskoczyłam mu na ręce.
Chłopak przytulił mnie mocno do siebie. Moje łzy kapały na jego koszulkę i wsiąkały w nią pozostawiając mokre ślady. Następnie postawił na ziemię. Moja bluzka uniosła się do góry.
- Co to jest?- zapytał lekko przestraszony Niall, wskazując na moją bliznę.
- Nie interesuj się!- krzyknęłam i znów przytuliłam Dark'a
Mój przyjaciel pokręcił głową dając do zrozumienia chłopakom, żeby nie drążyli tego tematu.
- Nie płacz kochanie. Zaraz kupimy kwiaty i znicze, a następnie pójdziemy na cmentarz- rzekł
- Nie chcę być chamski, ani nietaktowny, ale możemy iść z wami. Wiecie w razie czego.- mówił poważny jak nigdy Louis ze spuszczonym wzrokiem.
- Jeżeli chcecie zarwać szkołę to proszę bardzo. - odpowiedział Dark, a ja na niego spojrzałam.
- No co? Przecież na cmentarz może iść każdy ,nie?- dodał widząc mój wzrok.
#oczami Niall'a#
Wstałem smutny jak zwykle. Od tamtego feralnego pocałunku straciłem ochotę do życia. Nie wiedziałem zbytnio sensu w tym, żeby się cieszyć skoro dziewczyna, na której mi zależy olewa mnie po całości. Najgorsze było chyba to,że Zayn pomagał jej. Malik za wszelką cenę starał się aby nasze kontakty były ograniczone. Przez cały tydzień musiałem siedzieć z Liam'em, patrząc na to jak różowa z ulgą oddycha kiedy siada obok niej Mulat, a nie ja. Przez jej zachowanie przestałem praktycznie jeść. Bolało, nawet bardzo nikomu nie życzę, aby był w takiej sytuacji. Moje myśli przerwał dopiero głos Liam'a, który krzyczał, że za 10 minut wychodzimy. Zszedłem na dół.
- Niall no w końcu ile można na ciebie czekać? Jedz śniadanie i idziemy.- rzekł Zayn
- Nie jestem głodny!- krzyknąłem i po tym jak zarzuciłem torbę na plecy, wszedłem.
Usiadłem na schodach przed domem czekając aż chłopaki do mnie dołączą. Przez zachowanie Zayn'a w stosunku do Amy nasze relacje się pogorszyły. Coraz częściej kłóciliśmy się bez większego powodu. Zazwyczaj to ja wsiadałem na Mulata. Liam już parę razy zwracał mi uwagę, ale z czasem zrozumiał moje zachowanie. Sam przyznał, że gdyby chodziło o Dan też by się tak zachowywał. Nie wiem jak długo tak siedziałem, ale odcieknąłem się dopiero, gdy ktoś zaczął mną potrząsać. Spojrzałem na tego ''ktosia'', którym okazał się Louis.
- Niall stary co się z tobą dzieję? Cały czas chodzisz nabuzowany, prawie nic nie jesz. Chory jesteś czy co?- zapytał Tommo patrząc na mnie.
- Nic mi kurwa nie jest. Dajcie mi wszyscy święty spokój!- krzyknąłem i ruszyłem.
Chłopaki bez słowa podążali za mną. Doszliśmy do skrzyżowania. Różowej i Dark'a jeszcze nie było. Zjawili się po jakiś 5 minutach. Amy wyglądała dziś inaczej niż zwykle. Na jej twarzy nie gościł już ten sam promienny uśmiech co zwykle. Tym razem jej buzia była przygnębiona, a z jej oczu bił ogromny smutek. Zazwyczaj ubrana w jasne kolory dziewczyna, dziś przyodziana była w czarne rzeczy. Wpatrywałem się w nią jak zwykle, a ona po raz setny mnie ignorowała . Odwróciłem wzrok, a po mojej twarzy zaczęły spływać pojedyncze łzy. Szybko starłem smugi, które powstały przez mój smutek. Usłyszałem krzyk różowej. Nie miałem jednak ochoty na to patrzeć. Przysłuchując się ich kłótni postanowiłem się po czasie odwrócić. Zauważyłem jak Amy się oddala. Dark nie chciał jej na to pozwolić. Cała ich rozmowa kręciła się wokół jakiegoś ''niego''. Przyznam szczerze, że bardzo ciekawiło mnie o kim mowa, ale tak głupio mi było pytać. Dziewczyna zaczęła przepraszać swojego przyjaciela i wskoczyła mu na ręce, wtulając się w niego. Kiedy chłopak odstawiał ją, jej bluzka uniosła się. Na jej brzuchu zauważyłem bliznę.
- Co to jest?- zapytałem przestraszony i wskazałem na znamię
- Nie interesuj się!- krzyknęła i ponownie przytuliła swojego przyjaciela.
Dark pokręcił głową. Widać, że nie chciał abyśmy rozmawiali na ten temat
- Nie płacz kochanie. Zaraz kupimy kwiaty i znicze, a następnie pójdziemy na cmentarz- mówił chłopak tuląc różową i głaskając ją po głowie.
Kiedy usłyszałem słowo ''cmentarz'' zdębiałem. Czyli ten tajemniczy chłopak, o którym rozmawiali prawdopodobnie jest martwy. Po moim ciele przeszły ciarki. Lou zaproponował, abyśmy dali sobie dziś spokój ze szkołą i udali się razem z nimi na cmentarzysko. Przyznam, że nie miałem ochoty iść dziś do budy, ale wolał bym siedzieć tam, a niżeli na tym'' pochówku trupów''. Zawsze takie miejsca mnie przerażały. Potulnie jednak ruszyłem za chłopakami. Różowa i Dark zaprowadzili nas na grób jakiegoś chłopaka. Po dacie widziałem, że zginął młodo. Amy usiadła na ławce i zaczęła płakać. Ona, ta twarda dziewczyna, która zawsze potrafiła ukrywać uczucia, zaczęła 
płakać. Usiadłem obok niej.
- Kim był ? - spytałem cicho.
Pokazała mi ponownie bliznę na brzuchu po ranie kutej.
- To mój przyjaciel. On miał sześć takich, za mnie, rozumiesz ? - powiedziała.
Nie rozumiałem, ledwie mówiła. Nigdy nie widziałem byś coś tak przeżywała.
- Byłam bardziej pijana, nie miałam siły by się bronić. Obronił mnie, zasłonił własnym ciałem. Teraz rozumiesz? Zgarnął moje kłucia. ja powinnam tu leżeć' – wydukała.
Patrzyłem na Nią z przerażonymi oczami. Mocno ją przytuliłem, nie mówiąc nic. Doszło do
mnie, że mogło jej tu nigdy przy mnie nie być, a jednocześnie nie mogłem wyjść z podziwu odwagi Jej przyjaciela, który obronił ją własnym ciałem. Wtedy zrozumiałem co to prawdziwa przyjaźń. Dark podszedł do nas i również przytulił dziewczynę. Chłopaki parzyli i przysłuchiwali się tej sytuacji z mega przerażonymi minami. Przyjaciel Amy zabrał głos.
- Był moim bratem. Jako jedyny z rodziny nie odwrócił się ode mnie kiedy dowiedział się, że jestem gejem. Kochałem go. Do tej pory nie mogę się pogodzić z jego śmiercią.- mówił
- Był jedyny, niezastąpiony. Dlaczego on to wtedy zrobił? Dlaczego mnie obronił. Od tamtego czasu sumienie nie daje mi spokoju.- rzekła różowa i znów zaczęła płakać.
Liam stwierdził, że wrócimy do szkoły na drugą lekcje. Każdy z nas był w szoku po tym czego się dowiedzieliśmy. Amy i Dark mieli iść do domu chłopaka.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Więc tak jak obiecałam mamy rozdział 22:)
Na początku standardowo dziękuję wszystkim za komentarze i liczbę wyświetleń, która cały czas rośnie. Dajecie mi najlepszą motywacje do pisania tych wypocin:D Kolejny rozdział pojawi się prawdopodobnie w środę :*

2 komentarze:

  1. Niesamowity *-* jak zwykle. Nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. asdfghjkl;
    Czekam na nn. Cudowny rozdział

    Zapraszam do mnie na najnowszy post:
    http://weera-wera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń