sobota, 6 kwietnia 2013

Niespodzianka:)


Louis

Siedziałam smutna wpatrując się w stare pożółkłe zdjęcie. Zastanawiałam się jak to jest kiedyś osoby nie widzące za sobą świata, dziś udające że się nie znają. To boli i to bardzo. Odłożyłam ramkę z fotografia i rozpoczęłam parkowanie. Do starej podróżnej torby włożyłam kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Kiedy skończyłam udałam się do salonu.
- Dziecko znów wybierasz się na koncert?- zapytała rodzicielska
- Tak.- odpowiedziałam krótko 
- Kiedy wrócisz?-zapytała zrezygnowana kobieta
- Jeszcze nie wiem. -rzekłam
- Muszę lecieć na pociąg. Pa- dodałam i czym prędzej wybiegłam.
Szybko udałam się na przystanek autobusowy. Po 15 minutach byłam już na dworcu PKP. Kierunek Londyn tam grają kolejny koncert. Zajęłam miejsce w jakimś wolnym przedziale i zaczęłam się zastanawiać. Ciekawiło mnie jak będzie tym razem. Po 2 godzinach jazdy byłam na miejscu. Zameldowałam się w hotelu i rozpoczęłam przygotowania na dzisiejszy koncert. Godzinę później byłam ubrana i uczesana, a więc pozostał jeszcze makijaż. Postawiłam ma minimalizm, więc wytuszowałam jedynie rzęsy. Chwyciłam tylko torebkę do której włożyłam portfel i telefon. Szybkim krokiem udałam się w stronę areny, w której miał odbyć się koncert. Przed budynkiem stało jak zwykle wiele dziewczyn. Nie przejmowałam się tym. Odkąd tylko powstał Zespół byłam na każdym koncercie. Ochroniarze znali mnie doskonale. 
- Cześć młoda.- przywitał się Jony
- Hej. - uśmiechnęłam się po czym zostałam wpuszczona do budynku.
Udałam się pod scenę gdzie stało już kilka dziewczyn, które miały bilet VIP. Jedna z nich podeszła do mnie. 
- Boże nie mogę się doczekać kiedy się zacznie. To twój pierwszy koncert? Ja jestem po raz pierwszy. Długo jesteś Directioner? - mówiła szybko  z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Directioner jestem od początku występów w x factorze, a co do koncertów to jeżdżę na każdy- powiedziałam a dziewczyna zrobiła wielkie oczy. 
Nic już nie odpowiedziała i podeszła do jakiejś innej laski. Wzruszyłam ramionami i rozejrzałam się po pomieszczeniu, które zaczynało się zaludniać. Równo o 19 zaczął się koncert. Na scenę weszło 5 chłopaków, a wśród nich on. Mój bóg, mój ideał i mój były przyjaciel w jednym. Jak zwykle zamiast skupić się na koncercie wpatrywał się w niego jak w obrazek. Nie przeszkadzały mi nawet krzyki jakie panowały w około. Po dwóch godzinach nadszedł koniec. Zostało mi już tylko zrobienie sobie kolejnego zdjęcia do kolekcji i powrót do domu. To już zaczynało przechodzić w rutynę  Udałam się do pomieszczenia, w którym miało się to odbyć. Tam jak zwykle kolejka była ogromna, więc tradycyjnie odeszłam na bok. Po chwili kolejka trochę zmalała. Ustalam na końcu i spojrzałam na telefon. Na wyświetlaczu była 22. Spojrzałam na rząd dziewczyn przede mną i stwierdziłam ze przed 1 to ja do hotelu nie zawitam. W przypływie nudy zaczęłam grać w jakieś gry na telefonie. Oderwałam się od tego dopiero kiedy dziewczyna przede mną powiedziała ze nie długo my. W końcu nadeszła i moja kolej. Siedzieli zawsze w tej samej kolejności. Liam, Niall, Zayn, Harry i on. Po kolei podchodziłam do każdego i robiłam sobie z nim zdjęcie oraz zamieniałam kilka słów. Zawsze nazywali mnie jedna z najwierniejszych fanek. Oni jednak nie znali prawdziwego powodu, dla którego byłam obecna na każdym koncercie. Na reszcie przyszedł czas na niego. Ten sam zniewalający uśmiech co zawsze. Wstał i podszedł do mnie. Ustawiliśmy się a ja wykonałam zdjęcie. Jednak jak na niezdarę przystało upuściłam telefon. Schyliłam się po niego ale Louis uczynił to samo. Chłopak spojrzał na mój wyślwietlacz, na którym było nasze zdjęcie z dzieciństwa.
-(T.I) to ty?- zapytał 
- Znasz ją?- zdziwił się Harry 
Ja nic nie odpowiedziałam. Szybko wybiegłam przed budynek. Chciałam złapać jakaś taksówkę. Ktoś położył rękę na moim ramieniu.
- Proszę cię zaczekaj. Dlaczego uciekasz ? - zapytał Louis 
Przychodzę na każdy wasz koncert. Zawsze ta sama nadzieja, to samo marzenie. Jedno głupie pragnienie, żebyś spojrzał na mnie tak jak dawniej, żebyś powiedział, że pamiętasz. Za każdym razem jednak było tak samo. Dawałeś autograf, pozowałeś do zdjęcia i to wszystko. Ja za każdym razem wracałam do domu z płaczem. Po każdym koncercie nie wychodziłam tydzień ze swojego pokoju. Jednak przyjeżdżałam na każdy kolejny koncert z tą samą nadzieją.- mówiłam a po mojej twarzy płynęły łzy.
- Ale dlaczego nie podeszłaś nie powiedziałaś ze to ty?- zapytał 
- A po co? Przecież ty masz teraz inne nowe życie, nowych znajomych.- powiedziałam i szybko wsiadłam do taksówki która właśnie podjechała.
- Proszę jechać szybko!- krzyknęłam do kierowcy.
- Kłótnia z chłopakiem?- spytał mężczyzna gdy ruszył.
- Raczej sprzeczki przyjaciół. - odpowiedziałam i zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
Kierowca o nic już nie pytał. Bolało tak samo jak poprzednio. Nie wiedziałam co teraz zrobię. Z jednej strony stało się to na co czekałam od jakiegoś czasu, z drugiej strony stchórzyłam i uciekłam  Zapłaciłam kierowcy za trasę i udałam się do swojego pokoju. Po przekroczeniu progu od razu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.  Obudziłam się o 12. Powolnym krokiem udałam się do łazienki. Po 15 minutowym prysznicu postanowiłam coś zjeść. Zjechałam windą do hotelowego bufetu. Kiedy siedziałam już przy stoliku i konsumowałam wcześniej zamówiony posiłek do pomieszczenia weszli chłopcy z zespołu One Direction. Szybko odwróciłam głowę, skończyłam posiłek i udałam się do windy. Drzwi już się zamykały jednak ktoś przytrzymał je ręka. Tym kimś okazał się Harry. Nie poznali mnie, więc ustalam w koncie windy i zwiesiłam głowę. Reszta szybko przebiegła i wsiadła do windy. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Drzwi windy zamknęły się  a mnie przeszedł znajomy dreszcz. Od dziecka bałam się ciasnych pomieszczeń pomimo tego często używałam windy zamiast schodów. Lenistwo wszystko wyjaśnia. Winda ruszyła, chłopcy traktowali mnie jak powietrze. Zachowywali się jakby mnie tu w ogóle nie było. I dobrze miałam ochoty rozmawiać z Tomlinsonem. Nagle zatrzęsło windą i zgasło światło. Byłam przerażona. Liam próbował wszystkich uspokoić. Wszystkich z wyjątkiem mnie, bo stojąc w kącie nie rzucałam się w oczy. Spojrzałam z przerażeniem w ich stronę, a światło się zapaliło.
- Spokojnie na pewno zaraz nas wyciągną. Tylko bez paniki- mówił opanowany Payne.
Spojrzałam na każdego z nich. Liam stał spokojny, Zayn, Harry i Niall mieli przerażenie wypisane na twarzy, a Louis był nieobecny, taki zamyślony. Stojąc w rogu windy zaczęłam brać coraz większe wdechy, żeby się uspokoić. Głowę miałam spuszczoną w dół.Widocznie wtedy mnie zauważyli, bo ktoś położył rękę na moim ramieniu. Tym kimś okazał się Payne.
- Spokojnie nic się nie bój zaraz nas wyciągną. - usłyszałam głos Liam'a.
Przykucnęłam, a ręce drżały mi coraz bardziej. Ze strachu zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. 
- Halo. Słyszysz mnie?- Payne machał przed moją twarzą rękami. 
- Boże (T.I)!- usłyszałam głos Lou 
- Nie podchodź.- tyle zdołałam wyszeptać i zemdlałam. 
*oczami Lou*
- Louis kurde pospiesz się Harry zatrzymał windę ale ona nie będzie wiecznie czekać!- krzyknął  wściekły Niall, a ja przyspieszyłem kroku.
Wsiedliśmy do windy, a ja wróciłem do myślenia. Cały czas myślałem o (T.I). Myślałem o jej słowach. Może ona ma rację? Może to ja jestem winien tego, że straciliśmy kontakt? Z drugiej jednak strony ona też nie jest bez winy. Mogła napisać albo zadzwonić. Przecież to działa w dwie strony. Usłyszałem głos Liam'a, dopiero teraz zauważyłem, że utknęliśmy w windzie. W kącie stała jakaś dziewczyna. Miała spuszczoną głowę i oddychała bardzo niespokojnie. Payne ją uspokajał. Ona zjechała po ściance kabiny, teraz kucała. Przyjrzałem się jej dokładnie. To była ona! Dlaczego wcześniej się nie zorientowałem? Mogłem od razu na to wpaść. Przecież dobrze wiedziałem, że boi się ciasnych pomieszczeń.
Boże (T.I)!- krzyknąłem 
- Nie podchodź. - powiedziała cicho.
Po wypowiedzeniu tych słów zemdlała. Byłem przerażony. Szybko do niej podbiegłem i zacząłem nią delikatnie potrząsać
-(T.I)!- krzyczałem 
- Lou Spokojnie.- powiedział Liam, a ja przytuliłem dziewczynę.
Spojrzałem na niego a po mojej twarzy popłynęły łzy. 
- Skąd ją znasz?- zapytał Zayn 
- Pamiętacie odpowiadałem wam o tym że miałem przyjaciółkę. To właśnie ona (T.I). Wyprowadziła się kiedy miała 15 lat. Wiecie jak mi wtedy było ciężko?  Straciłem osobę, która była dla mnie najważniejsza. - łkałem 
- Lou może odnowi wam się teraz kontakt?- Harry jak zwykle próbował mnie pocieszyć
- Nie. Ona nie chce mnie już znać. Skrzywdziłem ją i to bardzo. Ona była na każdym naszym koncercie, a ja głupi jej nie poznałem...-mówiłem, ale przerwał mi Niall. 
- Louis proszę cię. Skoro przychodziła na każdy koncert to znaczy, że nie jesteś jej obojętny. Pomimo tego, że jej nie zauważałeś próbowała ponownie.- rzekł Horan.
Chciałem coś powiedzieć, ale (T.I) zaczęła otwierać oczy.
- Jak się czujesz?-zapytałem 
- A obchodzi cię to?-odburknęła
- Czemu tak mnie traktujesz?- spytałem cicho opierając łzę.
- Czemu? Człowieku czy ty wiesz ile ja przez ciebie przeszłam? Najpierw mój wyjazd z którym nie mogłam pogodzić się przez długi czas. Potem jakaś iskierka nadziei zobaczyłam cię w x factorze. Śledziłam waszą karierę od samego początku byłam przez to poniżania, wyzywana. Znosiłam to a wiesz dlaczego? Bo ciągle miałam nadzieje, ze na jakimś z koncertów sobie mnie przypomnisz idioto! Nawet nie wiesz ile razy chciałam się zabić? Ile razy się cięłam? Proszę zobacz sobie moje rany. Każda z nich jest robiona z myślą o tobie. Więc nie dziw się teraz ze tak cię traktuje.- wrzeszczała i płakała
- Skoro Lou tak cię skrzywdził to czemu przyjeżdżałaś na każdy koncert? -zapytał Zayn
- Widać miałam swoje powody- odpowiedziała zmieszana.
Drzwi windy otworzyły się na II piętrze, a (T.I) ruszyła w stronę pokoju 201. Po chwili byliśmy już na III piętrze, gdzie znajdowały się nasze pokoje. Bez słowa pożegnania udałem się do tymczasowego pomieszczenia. Położyłem się na łóżku i myślałem o tym co się stało i jak powinienem się zachować. 
* twoimi oczami*
W końcu to z siebie wyrzuciłam. Byłam z siebie bardzo dumna. Pomimo tego, ze się rozbeczałam jak małe dziecko cieszyłam się  ze mu to nareszcie powiedziałam. O mało co nie wygadałam się  że mi się podoba. Tak Louis Tomlinson mi się podoba. To był prawdziwy powód dla którego jeździłam na każdy koncert. Zawsze traktowałam go jak kogoś więcej niż przyjaciela. Był moją pierwsza i jak na razie jedyną miłością. To dla niego miałam zamiar po skończeniu szkoły wrócić do Doncaster. To z nim snułam plany na przyszłość. I to przez niego chciałam się zabić. Można pomyśleć ze jestem jakaś psychiczna. Jak można chcieć zabić się przez osobę, która się kocha. Jak widać można. Najbardziej przez te kilka lat dołował mnie fakt, ze on mnie nie pamięta. Podczas tego myślenia po moich policzkach płynęły strumienie łez. Nagle ktoś zapukał. Zastanawiałam się kto to może być? Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harry'ego.
- Proszę porozmawiaj ze mną!- krzyknął kiedy chciałam zamknąć drzwi i przytrzymał je nogą. 
- Właź.- powiedziałam 
- (T.I) jeśli myślisz, że Lou o tobie zapomniał to się mylisz...- rzekł 
- Jasne nie zapomniał, a na koncertach to głupa palił.- przerwałam mu
- On może i cię nie poznał. Szczerze mówiąc to mu się nie dziwie. Wcale nie przypominasz tej pulchnej blondyneczki ze zdjęcia. - zaśmiał się loczek i chciał dokańczać ale mi przerwałam. 
- Ale skąd ty wiesz...?- zapytałam zdziwiona patrząc na niego.
- Może Lou cię nie poznał ale na pewno nie zapomniał o tobie. Cały czas jesteś dla niego najważniejsza. On też bardzo przeżył twój wyjazd. Cały czas mówił nam o tobie, pokoazywał wasze wspólne zdjęcia. Stawiał cię za wzór.- mówił Harry 
- Za wzór? - spojrzałam na niego zapłakanymi oczami.
- Zawsze gdy coś robiliśmy mówił " (T.I) też tak robiła" albo kiedy któryś z nas robił obiad przykładowo ja to Lou wchodził do kuchni zaglądał do garnków i mówił " to ulubione danie 
(T.I)" . Zawsze stawiał cię na pierwszym miejscu.- skończył mówić i spojrzał na mnie. 
Po mojej twarzy płynęły kolejne łzy. Harry przytulił mnie. Przyznam szczerze, ze mi to pomogło. Nagle ktoś wszedł. Spojrzałam w stronę drzwi. To był Louis. Zobaczył Harry'ego i wybiegł. 
- Pójdę z nim pogadać, a ty się ogarnij.- powiedział po czym wyszedł.
*oczami Lou* 
Ale z niego przyjaciel. To ja myślę jak naprawić swój błąd. Co zrobić aby dziewczyna, która kocham od dłuższego czasu wyznaczyła mi, a mu się kurwa na romanse zebrało. Wkurzony wszedłem do pokoju, uprzednio trzaskając drzwiamiPo chwili ktoś wszedł. 
- Lou...- usłyszałem cichy głos Harry'ego.
- Odejdź!- wrzasnąłem zły.
- O co ci chodzi?- zapytał 
- O co o to, ze podrywasz (T.I)! O to ze jesteś moim przyjacielem, a chcesz odebrać dziewczynę na której mi zależy. - krzyczałem 
- Ja z nią rozmawiałem o tobie idioto.- odpowiedział 
- Jasne już ci wierze. Zresztą jeśli bycie z tobą ją uszczęśliwi to bądźcie sobie razem, ale pamiętaj jeżeli ona będzie przez ciebie płakać to cię zabije.- rzekłem ze złością 
- Po pierwsze jeśli przez kogoś płacze to tylko przez ciebie. Po drugie nie chcemy być razem. A po trzecie ty na prawdę jesteś taki ślepy? Przecież na kilometr widać, ze ona cię kocha. Myślisz, ze po co przyjeżdża na każdy koncert pomimo tego jak przez ciebie cierpiała? Zastanów się zanim coś powiesz kretynie!- krzyczał czerwony od złości Harry. 
Patrzyłem na niego i analizowałem jego słowa. Dopiero teraz dotarło do mnie, ze (T.I) mnie kocha. Przez tyle lat skrywałem swoje uczucia, dusiłem to aby nie niszczyć naszej przyjaźni. Potem gdy wyjechała płakałem z tęsknoty i żałowałem, że jej nie powiedziałem o moim uczuciu, a teraz okazało się ze ona mnie tez kocha. Jednak życie może być piękne. Spojrzałem na Harry'ego, który siedział obok. 
- Jesteś pewien?- zapytałem 
- Tak jestem pewien. Nawet gdybym chciał z nią być to ona nawet na mnie nie spojrzy.- odrzekł 
Jak z procy wybiegłem z pokoju. Musiałem jak najszybciej porozmawiać z (T.I). Stanąłem pod jej drzwiami i zapukałem niepewnie. 
- Czego chcesz?- zapytała oschle
- Pogadać.- odpowiedziałem i przytrzymałem nogą drzwi.
- Właź.- burknęła.
*twoimi oczami*
Po wyjściu Harry'ego wzięłam szybki prysznic. Następnie ubrałam się. Usiadłam na kanapę i zaczęłam myśleć o tym co powiedział mi Styles. Może jednak zbyt ostro potraktowałam Lou? Może powinnam z nim porozmawiać, a nie unosić się dumą? Z drugiej jednak strony przecież on mnie skrzywdził. To przez niego chciałam popełnić samobójstwo, to przez jego obojętność zaczęłam się ciąć. Moją wewnętrzną bitwę przerwało pukanie do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Louis'a.
- Czego chcesz?- zapytałam chamsko.
- Pogadać.- odpowiedział
Chciałam zamknąć drzwi, ale Lou przytrzymał je nogą. Z wielka niechęcią go wpuściłam. Chłopak usiadł na łóżku. Spojrzałam na niego. Miałam ochotę rzucić się i go przytulić. Postanowiłam jednak być twarda i nie ulegać tak łatwo.
- No to mów.- powiedziałam i usiadłam w fotelu.
- Przepraszam cię za te wszystkie krzywdy które ci wyrządziłem. Proszę cię wybacz mi. Gdybym wcześniej wiedział co się dzieje nie dopuścił bym do tego. Słyszysz? Zostawił bym zespół byłbyś była szczęśliwa, bo cię kocham.- rzekł 
- Co?- zdziwiłam się
- Tak ( T.I) kocham cię.- powtórzył 
- Ale przecież nie widzieliśmy się 5 lat?- powiedziałam 
- Ja widziałem cię ilekroć zamykałem oczy.- odpowiedział i podszedł do mnie.
Siedziałam zaskoczona patrząc na niego. Lou pocałował mnie. Z początku się opierałam, ale później uległam. Tomlinson popatrzył na mnie po skończonym pocałunku.
- Obiecaj mi jedną rzecz.-rzekł 
- Jaką?- zapytałam będąc jeszcze w niezłym szoku, w końcu nie codziennie spełniają się ludziom marzenia.
- Przestaniesz się ciąć.- odpowiedział i spojrzał mi w oczy.
- Obiecuje.- powiedziałam i wpiłam się w jego usta.
Lou był zdziwiony moim postępowaniem. Ja jednak potrzebowałem tego. 
- Czyli ze zostaniesz moja dziewczyną- spytał
- Tak.- odpowiedziałam, a tym razem on mnie pocałował.
#DWA LATA PÓŹNIEJ#
*twoimi oczami*
- Kochanie dasz radę. Słyszysz (T.I).?- krzyczał Lou trzymając mnie za rękę.
- Jeszcze chwila pani Tomlinson. Proszę wytrzymać- powiedział lekarz.
- Niech pani prze!- krzyknął doktor.
Nagle usłyszeliśmy płacz dziecka.
- Gratuluję piękny chłopiec. Za chwile siostra państwu go przyniesie. - powiedział z uśmiechem.
- Kochanie byłaś naprawdę dzielna. Jestem z ciebie dumny.- Lou pocałował mnie w czoło.
- Oto państwa syn.- pielęgniarka położyła malca mojej piersi.
- A można wiedzieć jak będzie miał na imię?- zapytała kobieta
- Tommy Tomlinson- powiedział dumny Louis.
Pielęgniarka opuściła sale. 
- Idę powiedzieć chłopakom  Oni już pewnie są na korytarzu. Mój mąż wyszedł na korytarz. Spojrzałam na synka. Uśmiechnęłam się  Właśnie spełniają się moje marzenia. Lou jest moim mężem, a na świat przyszedł nasz pierworodny syn. Czego chcieć więcej?


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Miśki obiecałam wam niespodziankę, więc proszę. Jest to mój pierwszy imagin (właściwie to drugi, pierwszy był o Liam'ie, napisałam go na jakiś konkurs.Jeśli go znajdę to wam później wstawię) i prosiłabym o opinię. Mam nadzieję, że wam się podoba. Życzę miłego wieczoru i wybywam na imprezę♥

5 komentarzy: